W potężnym medialnym zamieszaniu nic już nie jest pewne. Najbardziej rozpoznawalna postać, która nie schodziła przez długi czas z pierwszych stron gazet, przebiła się na nie po raz kolejny. Bartłomiej Misiewicz, rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej, miał zostać zwolniony. Informacji tej nie potwierdza jednak MON i główny zainteresowany.
Od poniedziałkowego poranka media zalewa informacja, jakoby rzecznik MON odszedł z resortu obronności na dobre. Na taką decyzję wpłynąć miała potężna większość członków partii PiS, którzy stwierdzili, że Misiewicz godzi w jej wizerunek. Najbardziej na jego odwołanie naciskać miały najważniejsze postacie z formacji rządzącej – członkowie Rady Ministrów i Jarosław Kaczyński.
– Wierzę, że minister Macierewicz tę sprawę załatwi. Na to, by oficerowie meldowali się temu młodemu człowiekowi czy tytułowali go ministrem, nie może być zgody – podkreślił już kilka dni temu Kaczyński.
W porannym wywiadzie RMF FM głos w sprawie Misiewicza zabrał też marszałek senatu z PiS, Stanisław Karczewski. Jego zdaniem, rzecznik MON to „temat dyżurny”, który podłamuje obraz PiS.
– Uważam, że limit przypadków pana Misiewicza został wyczerpany. One szkodzą nam wizerunkowo. Są zupełnie niepotrzebne. On jest takim „tematem dyżurnym” – skomentował sprawę rzecznika marszałek Senatu.
Pierwszymi przesłankami, które pozwoliły sądzić, że kontrowersyjny rzecznik już nie pracuje w MON, było zniknięcie jego danych ze strony resortu w weekend. Wtedy też z ministrem obrony spotkać się miała Beata Szydło, by pomówić z nim na temat rzecznika. Zostało oficjalnie podane, że główny zainteresowany przebywa na urlopie.
Choć wiele wskazuje na to, że Misiewicz faktycznie został wydalony z MON lub jego odejście jest naprawdę bliskie, doniesienia te dementuje sam rzecznik. Jego zdaniem to „medialna dezinformacja”. Podobną informację podało na Twitterze samo ministerstwo obrony.
pt
Artykuł Koniec kontrowersyjnej kariery już blisko. PiS nie chce Misiewicza w MON pojawił się po raz pierwszy na Pikio.pl.